środa, 18 listopada 2015

"Czy pani oszalała?!" czyli dlaczego moje psy jedzą mięso i kości.

Pytanie tytułowe zadał mi pewien młody i ponoć świadomy lekarz weterynarii, po czym rozpoczęła się przepełniona emocjami tyrada, jak to mogę dawać psu sercowemu (to Zuzanka) cokolwiek innego, niż Royal Canin Cardio-coś-tam, że zabiję psa, że to jest niedopuszczalne, żeby tak karmić, pies mi skończy na stole z podziurawionymi jelitami i tak dalej.

Było to jakieś 5 lat temu, i, cholera, pies nadal żyje i ma się całkiem nieźle, jeśli wziąć pod uwagę jego różne dolegliwości zdrowotne.

Często ktoś pyta mnie o to, jak wygląda ten cały BARF i o co chodzi, dlatego postanowiłam stworzyć notkę, w której wyjaśnię, jak odżywiam swoje psy. 

czwartek, 22 października 2015

Pas trekkingowy i sledy od WzR Dog Equipment - recenzja!

Co tu tak cicho, spytacie - odpowiem - nowa praca, nowe obowiązki, maksymalne ograniczenie czasu wolnego. Wstawanie o 5 rano (!!!) jest wyzwaniem nie tylko dla mnie (jestem raczej sową niż skowronkiem) - Zu przez pierwszy tydzień nie mogła pojąć, dlaczego budzimy się w środku nocy i po wyrzuceniu jej z łóżka na spacer - siedziała na dywanie albo na schodach, próbując nadal spać. Raven natomiast przychodzi do mnie, gdy kładę się spać, domaga się wpuszczenia pod kołdrę, zasypia ze mną, po czym idzie do klatki i przychodzi nad ranem, gdy tylko wydaje jej się, że już nie śpię - panna niedotykalska chyba odkrywa w sobie nowe pokłady kompetencji społecznych :P

Dzisiaj mam dla Was notkę z recenzją sprzętu, który zamówiłam do dogtrekkingów wszelakich, ciągnięcia roweru, a także - planowo - do biegania, do którego zamierzam wrócić, gdy tylko pozwoli mi na to stan zdrowia.

sobota, 26 września 2015

Bieszczady z psem - czyli gdzie byliśmy, jak nas nie było - część druga.

W ten okropny, deszczowy dzień, gdy Zu próbuje chodzić na spacer POD Raven a Raven mówi jej, żeby bujała torby, odpalam zdjęcia z tegorocznego mini-urlopu i wracam myślami do górskiego wypadu z piesełami. Zapraszam zatem do poczytania o tym, czy warto w ogóle wybrać się z psami w okolice mało psom przyjazne (zakaz poruszania się po terenie BPN) i jak to wygląda w praktyce. 

Solina, Polańczyk


Last night I dreamt of San Pedro...

sobota, 22 sierpnia 2015

Gdzie byliśmy, jak nas nie było - część pierwsza

Ostatnie kilka dni spędziliśmy bardzo aktywnie - zaczęliśmy od okolic Lublina, a skończyliśmy w Bieszczadach. Ravenowe łapy się szczęśliwie zagoiły, więc nie było przeszkód, aby wypełnić urlop różnorodnymi wydarzeniami i wycieczkami. Jeśli jesteście ciekawi, gdzie byliśmy, jakie wydarzenie związane z psami odbyło się po raz pierwszy w Lublinie i czy można w ciekawy sposób spędzić czas z psami w górach, w których jest zakaz wejścia z czworonogiem na większość ścieżek - zapraszam do pierwszego odcinka wakacyjnych przygód zuzankowo-rejwenkowych ;) 

Raven w drodze na Wołosań
fot. widelcem przez skarpetę

piątek, 7 sierpnia 2015

Osiedlowe przygody - Funia.

Funię (imię zmienione) spotykamy już od jakiegoś czasu. Pisałam nawet o tym na swoim FB, gdyż sytuacja mijania Funi przedstawia się... nieco nietypowo.
Środek leśnej ścieżki, ja plus czipsy na smyczach i jeden pinczerek luzem, nawet bez obroży, plus pańcia...
- Niuniu! Perełko! STÓJ!

środa, 1 lipca 2015

Pieseł taki szalony, czyli ratunku, mój pies ma ADHD!

Jeśli jesteście ciekawi, jak można sobie poradzić z psim nadpobudliwcem i jak to wygląda(-ło?) u nas - zapraszam. Nie wykluczam, że będzie to najdłuższa notka na tym blogu, także proszę sobie naszykować zawczasu jakąś herbatę czy inny trunek :)

ADHD to zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Zasadniczo używa się tego pojęcia w stosunku do ludzi (głównie w okresie dziecięcym, ale nie tylko), jednak coraz częściej używają go właściciele psów na określenie swoich nieokrzesanych ulubieńców. 

Któż z nas nie zna jakiegoś psa nadpobudliwego? Statystyczny pies z ADHD* mógłby biegać przez pięć godzin dziennie (codziennie!), przy powitaniu przypomina raczej włochatą piłeczkę ping-pongową niż psa, piszczy, jęczy, jojczy i skwierczy przy każdej możliwej okazji, rozrywa reklamówki z zakupami i przyczynia się do depresji pani domu, z iście mistrzowską precyzją drąc każde świeżo założone rajstopy, dostaje szału widząc innego psa i przyciąga swojego pana jak kotwicę do napotkanego kompana, wścieka się z innymi psami na każdym spacerze i zajeżdża 98% z nich, wykazuje średnią/wysoką skłonność do destrukcji gospodarstwa domowego, obgryzł już wszystkie meble w chałupie (ale właściciel nie kupuje nowych, bo nie widzi sensu), goni swój ogon, łapie muchy, biega za światełkami, aportuje piłkę lub patyk 148 razy dziennie (codziennie!) i jeszcze mu mało, biega, pływa, skacze, tańczy, recytuje, drze jadaczkę, bo ktoś idzie/nie idzie, przebiega kot, przelatuje ptaszek, wykazuje się skupieniem maksymalnie trzysekundowym, sam z siebie nie śpi w ciągu dnia, ewentualnie ucinając sobie czujne drzemki, wszystko robi w biegu, łącznie z jedzeniem i załatwianiem potrzeb fizjologicznych, ogólnie rzecz ujmując zdaje nam się, że ciągle jest w biegu, a nawet jak śpi, to biegnie, warczy, sapie, chrumka i rzuca się przez sen, jak biega, to odbija się od ścian i sufitu a jego szczekanie budzi umarłych, kopie doły, w których zmieściłaby się cała jego ludzka rodzina, nie panuje nad zaciskaniem szczęk i zaciska je namiętnie na różnych obiektach (z ludzkimi kończynami włącznie), wspominałam o bieganiu? 

wtorek, 26 maja 2015

A co z Zuzanką?!

Nie została przerobiona na smalec. Ani na kluski. Ani kisiel i ciastka. Dodałabym nawet zdjęcie z dzisiejszą gazetą, ale niestety Zu ogłosiła maj Miesiącem Niewychodzenia Spod Koca, z powodu przepięknej aury, burz, niskiej temperatury itd. 



Niemal dwa tygodnie temu Zu postanowiła uciec z domu.

wtorek, 19 maja 2015

II Lubelski Dogtrekking, czyli o włos od podium...

W ostatnią sobotę miałyśmy przyjemność uczestniczyć z dzikim koniem a.k.a. Raven w drugiej edycji Lubelskiego Dogtrekkingu. Wielkie dzięki dla Adasia i Dorotki za transport - po piątkowych przeprawach pociągowych ucieszyłam się jak nie wiem, że mogę się z kimś zabrać samochodem! A także dla Kasi, która jak zawsze była w gotowości nam uratować tyłek, gdyby była taka potrzeba - dziękujemy!

Mimo straszących prognoz, pogoda była piękna, trasa bardzo urokliwa a towarzystwo super - szliśmy z Adą i Kermitem a także z Agatą i Alexem.
Tak, tam z przodu to my! 
/fot. Adriana Jaworska/


Na początku był chaos... 


/fot. Sławek Mazur/


piątek, 15 maja 2015

Matka wariatka, czyli nadprogramowa wycieczka pociągowa.

Da się zauważyć, że mam totalnego świra na punkcie psów. Czasem jednak świr wymyka się spod kontroli, zwłaszcza, jeśli chodzi o zdrowie tych moich dwóch gałganów. Żeby podać Szanownym Czytelnikom szybki przykład...

[evel, w panice]: R., Raven ma jakąś gulkę na szyi. BOŻE, REJWEN JEST ZA MŁODY, ŻEBY UMIERAĆ! JEZU, GDZIE TU JEST KLINIKA CAŁODOBOWA?! A nie... czekaj... po drugiej stronie też ma taką gulkę. [macanie Zuzy] Zuza też ma takie gulki... To chyba jednak węzły chłonne czy coś takiego...

Kurtyna.

Tak, wiem. Jednak nie jestem w stanie nic na to poradzić. Zaniepokoiła mnie kilka dni temu końcowa faza cieczki Raven (brunatne upławy), a perspektywa jutrzejszego dogtrekkingu wcale nie polepszała sprawy - jak mi się pies gdzieś rozkwasi z ropomaciczem w środku niczego, to co ja zrobię?! 

środa, 6 maja 2015

Czo ta pańcia, czo te kolce, czyli słów kilka o resocjalizacji Raven.

Wyjaśnijmy sobie od razu jedną rzecz - kolczatki SĄ nadużywane. Polecane jako złoty środek na wszystko, dobierane w sposób zupełnie idiotyczny, za duże, za grube, noszone zbyt luźno i tak dalej. O histerii na temat kolców pisała Pańcia Białego Jacka, polecam również Waszej uwadze post o kantarkach. Ale wracając do kolców...



Dobieranie kolców - you do it WRONG./źródło/


Bywają jednak przypadki, gdy inne metody zawodzą i przydaje się szczypta dobrze wymierzonej awersji, stosowanej z głową. Osobiście broniłam się długo, bo przecież "to pójście na skróty", "to świadczy o porażce szkoleniowej" i takie tam inne kwiatki, aż w końcu doszłam do wniosku, że spróbujemy i zobaczymy. Żeby jednak dobrze przedstawić cały problem, musimy się cofnąć aż do samego początku. 

środa, 8 kwietnia 2015

Behawiorysta, szkoleniowiec, trener, treser, zoopsycholog...

Miał być inny post, ale co się odwlecze to nie uciecze ;) Będzie subiektywnie, ironicznie i z lekkim przerysowaniem problemu, jeśli komuś to przeszkadza to polecam krzyżyk w prawym górnym rogu okienka.

Ciekawa dyskusja pojawiła się na FP Psa w Warszawie KLIK a wraz z nią definicje psich profesji. 

Behawiorysta/zoopsycholog jawi się niektórym jako spec-magik od psiej psychiki, sprawiający cuda w przypadku psów problemowych. Szczerze mówiąc, osobiście reaguję alergicznie na słowo "behawiorysta". Dlaczego?

środa, 1 kwietnia 2015

Ścieram kurze, czyli mała aktualizacja.

Blog zarósł grubą warstwą, wstyd przyznać, ale nic to - spróbujemy zrobić trochę porządku, rozsunąć kotary i wpuścić trochę światła ;)

Z końcem stycznia minął rok odkąd los zesłał nam diablę zwane Ravenem. W połowie marca zagościliśmy u Małego Białego i jego Pańciostwa na weekend (relację można przeczytać O TU) i w tym też czasie stuknęła piąta (!!!) rocznica przybycia Panny Zuzanny do mojego domu. 

Jako, że ludzka pamięć jest ulotna, to znowu będzie nuda i zapiski osobiste - po konkretniejszą notkę zapraszamy w niedalekim terminie ;) ale za to przepiękne zdjęcia w dzisiejszej notce sponsoruje Pańcia Jaxa :D

Turu, turu, turu, turu, bonanzaaaaa...


poniedziałek, 5 stycznia 2015

LIEBSTER BLOG AWARD

Zwykle nie uczestniczę w łańcuszkach żadnego rodzaju, ale ten wydaje się być całkiem zabawny. Dostałam nominację od Pauliny i jej Białego Jacka. Zaczynamy :)