wtorek, 26 maja 2015

A co z Zuzanką?!

Nie została przerobiona na smalec. Ani na kluski. Ani kisiel i ciastka. Dodałabym nawet zdjęcie z dzisiejszą gazetą, ale niestety Zu ogłosiła maj Miesiącem Niewychodzenia Spod Koca, z powodu przepięknej aury, burz, niskiej temperatury itd. 



Niemal dwa tygodnie temu Zu postanowiła uciec z domu.

wtorek, 19 maja 2015

II Lubelski Dogtrekking, czyli o włos od podium...

W ostatnią sobotę miałyśmy przyjemność uczestniczyć z dzikim koniem a.k.a. Raven w drugiej edycji Lubelskiego Dogtrekkingu. Wielkie dzięki dla Adasia i Dorotki za transport - po piątkowych przeprawach pociągowych ucieszyłam się jak nie wiem, że mogę się z kimś zabrać samochodem! A także dla Kasi, która jak zawsze była w gotowości nam uratować tyłek, gdyby była taka potrzeba - dziękujemy!

Mimo straszących prognoz, pogoda była piękna, trasa bardzo urokliwa a towarzystwo super - szliśmy z Adą i Kermitem a także z Agatą i Alexem.
Tak, tam z przodu to my! 
/fot. Adriana Jaworska/


Na początku był chaos... 


/fot. Sławek Mazur/


piątek, 15 maja 2015

Matka wariatka, czyli nadprogramowa wycieczka pociągowa.

Da się zauważyć, że mam totalnego świra na punkcie psów. Czasem jednak świr wymyka się spod kontroli, zwłaszcza, jeśli chodzi o zdrowie tych moich dwóch gałganów. Żeby podać Szanownym Czytelnikom szybki przykład...

[evel, w panice]: R., Raven ma jakąś gulkę na szyi. BOŻE, REJWEN JEST ZA MŁODY, ŻEBY UMIERAĆ! JEZU, GDZIE TU JEST KLINIKA CAŁODOBOWA?! A nie... czekaj... po drugiej stronie też ma taką gulkę. [macanie Zuzy] Zuza też ma takie gulki... To chyba jednak węzły chłonne czy coś takiego...

Kurtyna.

Tak, wiem. Jednak nie jestem w stanie nic na to poradzić. Zaniepokoiła mnie kilka dni temu końcowa faza cieczki Raven (brunatne upławy), a perspektywa jutrzejszego dogtrekkingu wcale nie polepszała sprawy - jak mi się pies gdzieś rozkwasi z ropomaciczem w środku niczego, to co ja zrobię?! 

środa, 6 maja 2015

Czo ta pańcia, czo te kolce, czyli słów kilka o resocjalizacji Raven.

Wyjaśnijmy sobie od razu jedną rzecz - kolczatki SĄ nadużywane. Polecane jako złoty środek na wszystko, dobierane w sposób zupełnie idiotyczny, za duże, za grube, noszone zbyt luźno i tak dalej. O histerii na temat kolców pisała Pańcia Białego Jacka, polecam również Waszej uwadze post o kantarkach. Ale wracając do kolców...



Dobieranie kolców - you do it WRONG./źródło/


Bywają jednak przypadki, gdy inne metody zawodzą i przydaje się szczypta dobrze wymierzonej awersji, stosowanej z głową. Osobiście broniłam się długo, bo przecież "to pójście na skróty", "to świadczy o porażce szkoleniowej" i takie tam inne kwiatki, aż w końcu doszłam do wniosku, że spróbujemy i zobaczymy. Żeby jednak dobrze przedstawić cały problem, musimy się cofnąć aż do samego początku.