sobota, 9 sierpnia 2014

Ravenowy autyzm, czyli pierwsza cieczka.

Jakoś tak mnie natchnęło, żeby napisać, zwłaszcza, że to w sumie chyba dość nietypowe i zabawne - Raven ma autyzm. Nie chce jeść. Nie chce się bawić (!!!) ani pływać. Ogólnie to nic nie chce... No chyba, że to "nic" ma cztery nogi i jajka...


Teoretycznie pierwszej cieczki u suki standardowo możemy spodziewać się między 6. a 12. miesiącem życia, choć bywa, że musimy poczekać nawet 18 do 24 miesięcy. Raven, rzecz jasna, wstrzymała się aż do momentu, żeby umilić mi urlop i dostała cieczki 28 lipca br., czyli w wieku mniej więcej 9 miesięcy i 8 dni. A jeszcze "wczoraj" była takim smarkiem malutkim! 



Czy coś przepowiadało cieczkę? Ostatnimi czasy Rav była jakaś taka... smętna i dziwnie spokojna. Miała też powiększone sutki. Z jej jedzeniem ogólnie bywa średnio, zwłaszcza w upalne dni, ale gdy odmówiła całkiem żarcia już wiedziałam, że coś się szykuje... Hunter, zaprzyjaźniony DON, też zachowywał się inaczej niż zwykle - do tej pory po prostu usiłował się z nią bawić (mniej lub bardziej udanie) a pod koniec lipca wyraźnie zmienił się kontekst jego zainteresowania...

No i BĘC. Mamy cieczkę. Pierwszy tydzień minął bez większych stresów, obecnie kończymy drugi tydzień i pies wreszcie zaczął jeść - jest szansa, że przechodnie nie będą dzwonili do TOZu... Jako, że urlopujemy się obecnie w domu mojego R., towarzyszy nam starszy pies jego rodziców - młoda oczywiście nadstawia mu tyłek, ale nie robią jakichś strasznych scen, towarzystwo się rozchodzi na wrzaśnięcie, więc nie jest źle. Rzecz jasna są izolowane dla świętego spokoju.

Ogólnie mam cieczkową traumę. Miałam na tymczasie kilka lat temu suczkę, Małą Białą Ninę.

Był to pies bardzo kochany i grzeczny, mimo nieskończonych pokładów energii w małym, pięciokilogramowym ciałku. Jednak trafił do mnie z cieczką... Swoją pierwszą. Mała, gdy tylko widziała innego psa na horyzoncie, próbowała do niego biec, wyjąc jak syrena okrętowa. Sikała miliard razy dziennie, w tym również w domu na dywan (a co!). Ogólnie przechodziła cieczkę dość upierdliwie. Na samo wspomnienie mam ciarki...

Dlatego też zaraz po adopcji Zu umówiłam ją na zabieg, twierdząc, że żadnych cieczek więcej w moim domu... A teraz zastanawiam się bardzo, jak to będzie z Raven. Dzieci nie będzie miała na pewno i gdyby wydarzyła się wpadka to idzie pod nóż bezapelacyjnie. Ale jej cieczka jakoś da się przeżyć, chyba, że to tylko pierwsza jest w wersji light, a później będzie hardcore. 

Zastanawiam się też nad skutkami ewentualnej kastracji Raven w kontekście zmian behawioralnych. Suki po sterylce "samczeją", co widać pięknie na przykładzie Zu czy naszej "współlokatorki", 14-letniej owczarkowatej suki. Jeśli Raven ma być jeszcze bardziej zadziorna i jeszcze bardziej bucowata niż jest teraz, to może być kiepskawo w relacjach dziewczyn - można się śmiać, ale naprawdę się zastanawiam co z tym fantem zrobić. No ale termin na ewentualny zabieg to i tak 3-4 miesiące po cieczce, więc mam jeszcze chwilę czasu na zastanowienie się, co i jak...