środa, 1 lipca 2015

Pieseł taki szalony, czyli ratunku, mój pies ma ADHD!

Jeśli jesteście ciekawi, jak można sobie poradzić z psim nadpobudliwcem i jak to wygląda(-ło?) u nas - zapraszam. Nie wykluczam, że będzie to najdłuższa notka na tym blogu, także proszę sobie naszykować zawczasu jakąś herbatę czy inny trunek :)

ADHD to zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Zasadniczo używa się tego pojęcia w stosunku do ludzi (głównie w okresie dziecięcym, ale nie tylko), jednak coraz częściej używają go właściciele psów na określenie swoich nieokrzesanych ulubieńców. 

Któż z nas nie zna jakiegoś psa nadpobudliwego? Statystyczny pies z ADHD* mógłby biegać przez pięć godzin dziennie (codziennie!), przy powitaniu przypomina raczej włochatą piłeczkę ping-pongową niż psa, piszczy, jęczy, jojczy i skwierczy przy każdej możliwej okazji, rozrywa reklamówki z zakupami i przyczynia się do depresji pani domu, z iście mistrzowską precyzją drąc każde świeżo założone rajstopy, dostaje szału widząc innego psa i przyciąga swojego pana jak kotwicę do napotkanego kompana, wścieka się z innymi psami na każdym spacerze i zajeżdża 98% z nich, wykazuje średnią/wysoką skłonność do destrukcji gospodarstwa domowego, obgryzł już wszystkie meble w chałupie (ale właściciel nie kupuje nowych, bo nie widzi sensu), goni swój ogon, łapie muchy, biega za światełkami, aportuje piłkę lub patyk 148 razy dziennie (codziennie!) i jeszcze mu mało, biega, pływa, skacze, tańczy, recytuje, drze jadaczkę, bo ktoś idzie/nie idzie, przebiega kot, przelatuje ptaszek, wykazuje się skupieniem maksymalnie trzysekundowym, sam z siebie nie śpi w ciągu dnia, ewentualnie ucinając sobie czujne drzemki, wszystko robi w biegu, łącznie z jedzeniem i załatwianiem potrzeb fizjologicznych, ogólnie rzecz ujmując zdaje nam się, że ciągle jest w biegu, a nawet jak śpi, to biegnie, warczy, sapie, chrumka i rzuca się przez sen, jak biega, to odbija się od ścian i sufitu a jego szczekanie budzi umarłych, kopie doły, w których zmieściłaby się cała jego ludzka rodzina, nie panuje nad zaciskaniem szczęk i zaciska je namiętnie na różnych obiektach (z ludzkimi kończynami włącznie), wspominałam o bieganiu? 



Raven miała bardzo duży potencjał do zostania takim psem, w związku z czym postanowiłam zrobić wszystko, żeby tego uniknąć lub mocno ograniczyć. 



A jak aktywność fizyczna

Remedium na problemy z psią nadaktywnością zdaje się być... zapewnienie psu aktywności fizycznej. Pies lubi biegać? Niechże biega! Niech pływa, niech skacze, niech kłusuje przy rowerze, niech aportuje milion i jeden raz... 



Pojawiają się jednak dwa problemy - po pierwsze, pies nabywa formy i poprawia mu się kondycja fizyczna. Oznacza to, że z upływem czasu może biegać więcej i więcej. I WIĘCEJ. I JESZCZE WIĘCEJ. My zaś niekoniecznie możemy sobie pozwolić na zapewnienie mu aż takiej ilości ruchu, gdzieś jest bowiem granica, której my nie przeskoczymy (mimo że nasz pies chętnie by to zrobił!), choćby z powodu innych życiowych obowiązków (życie rodzinne, praca czy szkoła, sen i inne przyziemne sprawy). Żaden poważny sportowiec nie zarzyna się morderczym treningiem dzień po dniu - najzwyczajniej na świecie, mięśnie potrzebują chwili na regenerację.

Po drugie, poprzez aktywność jedynie fizyczną pies jest ciągle pobudzony. Mądre głowy wspominają o tym, że adrenalina jest OK, ale kortyzol już nie bardzo, bo może utrzymywać się we krwi przez dłuższy okres czasu, wpędzając psa nawet w chroniczny stres. U nas dochodziło czasem do sytuacji, że pies zmęczony jedynie fizycznie był bardzo drażliwy - przesadnie reagował na dźwięki, na inne psy, burczał bardziej niż zwykle i ogólnie było niezbyt ciekawie. Było tak na przykład po naszym pierwszym dogtrekkingu, gdzie suka rwała całe 15km jak dziki koń, po czym na mecie zachowywała się jak najgorszy burak świata - była zmęczona, ale jej psychika kazała jej trwać w "trybie czuwania", więc darła pałę na psy, fuczała, kłapała zębami i ciskała się cholera wie o co, a ja darłam się na nią i darłam włosy z głowy (tak, to było głupie).

B jak bieganie

Umówmy się - TAK, pies aktywny potrzebuje się spalić fizycznie. TAK, pies aktywny musi mieć zapewnioną możliwość biegania - osobiście, gdy tylko mam możliwość, puszczam psy luzem i młoda gna przed siebie ile sił, co sprawia jej ogromną radość, ponieważ prawdopodobnie urodziła się, aby biegać :) ale jeśli nie mam takiej możliwości to biorę rower albo biegamy i też jest w porządku. TAK, z psem aktywnym warto ćwiczyć, biegać, jeździć na rowerze i co tam jeszcze, byle w rozsądnych ilościach, przy okazji można też podciągnąć nieco własną formę fizyczną (khe, khe) - szczupły, wysportowany pies to mniejsze ryzyko kontuzji, mniejsze obciążenie dla stawów i organów wewnętrznych i mnóstwo innych korzyści, których chyba nie muszę tu przytaczać. 



C jak czynności zastępcze

W życiu moich psów nie ma nic za darmo. Oprócz świeżej wody w misce i gumowych zabawek do glumania. Tak, tak, mają przewalone. Pozwala to jednak uniknąć wielu problemów, wzmacnia u psa autokontrolę, wyrabia dobre nawyki. Na początku jest dziwnie, ale później człowiek automatycznie przestawia się na pewien tryb - aby coś dostać, pies musi na to "zapracować", np. pies musi usiąść, żeby wyjść przez otwarte drzwi, musi spojrzeć na nas i usiąść, abyśmy odpięli karabińczyk smyczy i pozwolili mu swobodnie eksplorować teren, musi nawiązać kontakt, żeby dostać zabawkę i tak dalej. Przełamuje to u psa schemat CHCĘ -> BIORĘ/IDĘ/JEM/BAWIĘ SIĘ. Pies (a zwłaszcza pies pobudliwy) nie do końca  panuje nad swoimi odruchami ale nie jest w ciemię bity - instynktownie dąży do zaspokojenia potrzeb, do osiągnięcia jakichś korzyści lub do uniknięcia jakichś nieprzyjemnych doznań. Psy reaktywne i nadpobudliwe mają tendencję do przesadnych reakcji, brania spraw w swoje łapska i tu wielką rolę odgrywa uczenie ich, że mogą zrobić coś inaczej. Zamiast skakać przy powitaniu mogą usiąść i dostać do paszczy gryzak, zabawkę, na której mogą wyładować emocje czy też jakiś kawałek naturalnej żujki, mały smakołyk, piętkę chleba. Zamiast, zobaczywszy na łące psiego kolegę, fikać i rzucać się na smyczy jak opętani, nakręcając się tym niemożebnie, mogą nawiązać kontakt z przewodnikiem i w nagrodę dostać zgodę na harce. Zamiast ganiać swój ogon, mogą pobawić się z przewodnikiem szarpakiem czy inną zabawką, gdzie można wpleść elementy samokontroli. Przykłady można mnożyć i mnożyć, jednak najważniejsze moim zdaniem jest danie psu szansy, aby zachowanie niepożądane zamienił na zachowanie zastępcze, które jest już przez nas akceptowane i solidnie je nagradzać, wzmacniać.  

Coś trzeba zrobić, ale co?

Siądę. O, wygrałam kółeczko!


D jak darcie pałki

Za czasów swego burzliwego dzieciństwa Raven uważał, że zawsze dobrze jest podrzeć gębę. Miało to związek z tym, że para jej dymiła uszami, prawdopodobnie razem z oparami mózgu. Rady były różne - przeczekiwać, ignorować (hehehe), korygować, wytrącać ją z tego stanu i przekierowywać na inne tory i tak naprawdę sprawdziło się to ostatnie. Choć nadal pies czuje się zobligowany do ryknięcia od czasu do czasu w określonych okolicznościach, jest o niebo lepiej, niż było. 

E jak ekscytacja i emocje

Są trendy głoszące, że ekscytacja to zło wcielone i należy jej się wystrzegać jak diabeł wody święconej. Osobiście uważam, że ekscytacja i wysokie emocje są częścią naszego życia i trudno byłoby je po prostu wymazać. Można ją po prostu nieco okiełznać. Mała Raven miała wielki problem z zarządzaniem swoimi emocjami i przykładowo na dworcu kolejowym skrzypiała jak stary zawias. Tu naprawdę dużo pomogły ćwiczenia z samokontroli z żarciem, pies nauczył się, że nie ma czasu na durne ekscytowanie się byle czym. Jednocześnie bardzo lubię u niej pobudzenie w zabawie i chciałabym na tym zbudować fajne posłuszeństwo, ale wszystko jeszcze przed nami.

F jak fiksacje

Przyznam szczerze, że włosy mi stają dęba na głowie jak widzę rozanielonych pańciów bawiących się z psami laserkiem. Cudowny sposób, żeby sobie wychować psa fobika, który będzie z uporem maniaka ganiał światełka, wszelkie błyski, świetlne zajączki i inne takie. Ani Raven ani Zu nie znają takich zabaw, u młodej pojawiła się przejściowa tendencja do gonienia światełek ale całe szczęście zdołałam to przekierować na inne czynności.

G jak gryzienie

Podobno charakterystyczny dla psów nadpobudliwych jest brak kontroli siły ugryzienia. Nie wiem, wiem natomiast, że małoletnia Raven zaciskała na mnie swoje szczęki w stalowym uścisku i zdawała się być z tego faktu wielce zadowolona. Nie chciałam jej za to karcić i nie dawać nic w zamian, bo nie było moim celem obrzydzenie psu aportowania i chwytania różnych obiektów w pysk, więc uznałam, że za każdym razem, gdy wgryzała mi się w rękę/nogę, będę to przekierowywać na zabawkę i taki system się sprawdził. DZIAB - nie - zabawka w dziób - dobry pies! Nawet dzisiaj, gdy Robal ma prawie dwa lata, w dużych emocjach stara się znaleźć jakiś obiekt, który może potrzymać w dziobie zamiast łapać za kończyny.



H jak habituacja

To mądre słowo oznacza jedną z form uczenia się, która polega na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec. Habituacja sprawia, że nie czujemy swoich własnych, regularnie używanych perfum ani nie zwracamy uwagi na dźwięki, które stale nam towarzyszą. Psy nadpobudliwe mają problem z habituacją (której prawie nie ma) i nadmierną czujnością (której zwykle jest za dużo). U nas świetnie to było widać podczas cotygodniowych podróży - na początku pies nie był w stanie się uspokoić, mimo że podróż wyglądała zawsze tak samo, odbywała się wobec tego samego schematu - przystanek, autobus, kawałek spacerem na dworzec, peron, pociąg. Tak naprawdę u Raven zaczęło to działać jak należy dopiero po pierwszym roku życia, na ostatnim dogtrekkingu przepełniała mnie duma, bo suka rzeczywiście nie zwracała uwagi na wiele rzeczy, które kiedyś byłyby dla niej bardzo pobudzające.

I jak inne aktywności

Wspominałam o różnych sposobach na upuszczanie energii, pora przywołać zabawy może mniej znane - u nas w Top3 na pewno znalazłoby się kopanie (pozwalam raczej w piachu i zasypuję, żeby nikt sobie nogi nie złamał w lesie), coś na kształt spring pole, czyli pies vs gryzak - do zabawy potrzebny nam gryzak (u nas jutowy), drzewo czy słup do zamocowania, smycz i pies, a także wszelkie zabawy wodne, najchętniej w pakiecie z porządnym panierowaniem się w piachu.



J jak JEZUSMARIO, MAM OGON!

Pies nadpobudliwy często goni ogon. Wielu ludzi uważa to za arcyzabawne, bo przecież to takie śmieszne, jak szczeniak warczy, łapie ogon, kręci się w kółko, przewraca, wstaje i powtarza "zabawę". Mało kto wie, że to z pozoru niewinne zachowanie może się przerodzić w zachowanie maniakalne i skończyć nawet amputacją ogona. U nas gonienie ogna pojawiło się przelotnie, zawsze było przeze mnie przerywane a pies dostawał inne zajęcie.


K jak kennel klatka

Jeśli jakaś pomoc szkoleniowa miałaby uzyskać w powszechnym głosowaniu nagrodę wszechczasów to zmusiłabym całą moją rodzinę do zagłosowania na kennel klatkę. Absolutny must have w przypadku psa problematycznego. O kennelach napisano już wiele, więc nie będę się powtarzać, u nas to było doskonałe narzędzie m.in. do sterowania aktywnością psa i przekonania go, że w nocy miło jest jednak spać zamiast biegać.

L jak latanie

Psy z takim temperamentem niekoniecznie zastanawiają się nad konsekwencjami swojego zachowania - zwłaszcza, kiedy są bardzo nakręcone na łup. Czasem sobie myślę, że gdybym rzuciła Raven piłeczkę w przepaść to ona bez zastanowienia skoczyłaby za nią. Ostatnio mieliśmy bardzo małoletnich gości, którzy rzucali suce zabawkę w ogródku - gdy zabawka wypadła przez płot, Raven po prostu przeskoczyła ogrodzenie i przyniosła ją, jak gdyby nigdy nic. 


M jak miska

A w zasadzie jej brak. Zrezygnowałam z miski z co najmniej dwóch powodów - po pierwsze, Raven wciągała swoją porcję w pięć sekund, nawet nie gryząc kulek karmy, po drugie jej motywacja na jedzenie była raczej średnia. Wszystko się zmieniło na lepsze, odkąd dostawała lwią część swojej dziennej dawki karmy z ręki za coś, a kolację zjadała z konga. Obecnie je surowiznę, także misek raczej też nie używamy.

N jak naturalne gryzaki

Psy mają ogromną potrzebę żucia, lizania, ogryzania - bardzo je to uspokaja, tonuje emocje, wycisza. Zamiast biadolić, że pies zeżarł kolejną parę butów albo pozbawił nogi stolika do kawy, możemy mu podawać suszone naturalne gryzaki, ścięgna, uszy, nogi, kręgosłupy i inne cuda. W trakcie dzieciństwa Raven zjadła ogromne ilości różnego rodzaju śmierdziuchów, tak na oko co najmniej ze trzy tony ;) Przy okazji wzmacniało to jej ciepłe uczucia względem klateczki.



O jak odpoczynek

Psy naturalnie mają dużą potrzebę odpoczynku i snu, jeśli jednak nasz piesek mógłby biegać przez 23 godziny na dobę z przerwą na krótką drzemkę to prawdopodobnie musimy mu pomóc z odpoczynkiem. U Raven najbardziej pomocna była kennel klatka albo... smycz. Przypięty pies uczył się, że, z braku laku, można PO PROSTU LEŻEĆ. 


Jedno z pierwszych samorzutnych "leżeń" Ryra - maj 2014!


P jak poczekaj

Problem czekania na swoją kolejkę, na postawienie miski, na wyjście przez otwarte drzwi jest bardzo szybko do rozwiązania przez niezbyt skomplikowane ćwiczenia. Pisałam już o tym wyżej, ale zasada jest prosta - najpierw dajesz coś od siebie, później osiągasz swój cel. Stawiam miskę - pies czeka na pozwolenie, otwieram drzwi - pies czeka na komendę do wyjścia, otwieram drzwi od klatki - pies siedzi w środku aż do komendy zwalniającej itd. Czasem dochodzi do śmiesznych sytuacji, w której pies stosuje "autokorektę" - np. wystrzeli przez otwarte drzwi, dozna olśnienia, wróci się i czeka na komendę. Sowicie wtedy nagradzam.

R jak rower

Na początku był chaos, ale bieg przy rowerze jest bardzo przyjemną formą wysiłku dla psa i człowieka. Oczywiście, należałoby raczej unikać utwardzonych powierzchni, jak również zadbać o odpowiedni sprzęt - szelki i smycz z amortyzatorem. My mamy szczęście mieszkać pięć minut od lasu, gdzie mamy swoją stałą trasę, pokonywaną albo kłusem (gdy biorę obie dziewczyny) albo kłusem przeplatanym z galopem (to sama młoda). 




S jak samokontrola

Świetna sprawa, bardzo usprawniająca życie z psim wariatem. BARDZO. Najprostszą formą ćwiczenia samokontroli jest chyba ćwiczenie ze smaczkami ukrytymi w dłoni i uświadomienie psu, na czym cały wic polega. Jeśli pies drapie, podgryza, trąca dłoń - nic z tego. Jeśli zrezygnuje - dostaje smaczka. Samokontrolę można ćwiczyć w bardzo różnych okolicznościach, używając jedzenia, zabawek, zabawy, różnych czynności i różnych form aktywności psa.




T jak tropienie

Wszelkie zabawy tropowe i używanie nosa są ciekawą formą, która angażuje te obszary psiego mózgu, które rzadko pobudzamy w trakcie innych aktywności. W końcu pies musi dokonać analizy określonych zapachów i wybrać te właściwe. Tropienie ma wiele plusów, u nas było na przykład częścią rytuału wyciszającego psa w walce z zuzankowym lękiem separacyjnym. Raven bardzo spodobało się tropienie użytkowe, które uskuteczniałyśmy podczas "wieczoru" panieńskiego Pańci Małego Białego.


Czy już mogę szukać mamy?




U jak uwaga

Zaburzenia uwagi kojarzą mi się typowo z dziećmi z nadpobudliwością psychoruchową - mimo najlepszych chęci nie są one w stanie skupić się na danym zadaniu. Podobnie było z Raven i jej posłuszeństwem, skupieniem na mnie - widać było, że ona chce, ale nie może, bo przerastają ją bodźce zewnętrzne. Co pomogło - trudno jednoznacznie orzec, ale prawdopodobnie spalanie miski plus mieszanie nagród, plus intensywna socjalizacja, plus bardzo powolne podnoszenie wymagań. 



W jak wrażliwość

Zdawałoby się, że nadaktywne psy mają wytrzymałość betonowego kloca. Wrażliwość fizyczna to coś, co nie istnieje u młodej - ona potrafi sobie wyrwać kawał mięcha z nogi i biegać dalej, bo kto by się tam przejmował dziurą w nodze aż do kości. Jeśli chodzi natomiast o wrażliwość psychiczną, to bywa bardzo różnie - młoda baaaaaardzo długo nie przejmowała się moimi przekleństwami adresowanymi w jej kierunku, musiała nieco dojrzeć psychicznie, żeby dorosnąć do stanu "O, matka do mnie mówi!" i jeszcze zwracać na to jakąkolwiek uwagę. 

Z jak zabawa

Ciągle tylko ograniczenia i kontrola, czy w życiu psa nadpobudliwego jest miejsce na zabawę? Oczywiście. Zabawa jednak powinna odbywać się na naszych zasadach, warto wykorzystywać w zabawie samokontrolę, warto też zwracać uwagę na to, jak przebiega zabawa naszego psa z innymi psami. Jeśli nasz pies staje się zbyt natarczywy, należy zabawę przerwać. 




Szanowni Czytelnicy, czy macie doświadczenia z nadpobudliwymi psami? Jak to było u Was? Czy coś dodalibyście do tej listy zaleceń?
___________________________________________________

*z przymrużeniem oka, wszak wiadomo, że każda istota z pary człowiek + pies ma statystycznie trzy nogi ;) 

6 komentarzy:

  1. Świetny, świetny post! :) Uzmysłowiłamsobie, że Ru jest bardzo podobna z charakteru do Raven, z tym, że nieco nadpsuta przez poprzednich właścicieli (bo umówmy się, taki charakter do najłatwiejszych nie należy).

    Podobnie jak Wy pracuję z rudą (nno, może poza rowerem - wizja mnie przelatującej i lądującej mordą w żwirze napawa mnie wstrętem:P), tłuczemy samokontrolę na pierdyliard sposobów i robię się coraz bardziej wstrętna w wymyślaniu tortur (łamanie schematów, rozdaję ekipie wieczorne mięcho i brat najpierw dostaje, co więcej już jest zwolniony do spożywania, a jej każe leżeć przed klatką, mimo, że micha już od dawna w klatce postawiona i pachnie, malownicze gile się ciągną, pies gotowy do startu a tu nic:P).

    Jeszcze zauważyłam u tego typu psów (też mamy gonienie ogona, łapanie kurzu itd) większą potrzebę pogoni. Ru, mimo, że jest owczarkiem ma silny instynkt pogoni i wystarczy, że kamyk mi uskoczy spod nóg podczas spaceru, kretynka już gna na złamanie karku, żeby go dopaść.


    Ufff po co nam to było:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane!
    Na początku życia z Janką borykałam się z jej nadpobudliwością, ale pewne schematy pozwoliły się jej wyciszyć. Teraz jest po prostu emocjonalna, ale już nie taka nieogarnięta jak prawie trzy lata temu ;)

    Raven ma już dwa lata? Jej, jak ten czas leci...

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinnaś znacznie częściej pisać. Z jakiejś przyczyny wszystkie Twoje rady doskonale sprawdzają się na moim psie, choć nie powiedziałabym, że jest odpowiednikiem Zu lub Rejwenka. Ten post czytam chyba z 15 raz i poważnie zastanawiam się nad skopiowaniem go do zeszyciku (co raz trafi w czeluście mojego dysku, nigdy stamtąd nie wraca, wolę tradycyjne nośniki informacji :P)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swiety post ale co z tego skoro rady na nic sie zdaja jak pies sika w domujuż pól roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikanie w domu może mieć różne przyczyny. Zaczęłabym od zdrowia i gruntownego przebadania pieska. Później zaczęłabym się zastanawiać, gdzie popełniłam błąd ;) U nas dużym ułatwieniem był trening klatkowy, oba moje psy "mówią", że muszą siku.

      Usuń
  5. fajny blog :)
    odnośnie tego kręcenia za ogonem. Pisałaś, że sobie poradziłaś prawie z tym problemem.
    Moja jest żywiołowa bardzo. Robiła tak jak miała 3 mies ale jakoś jej to przeszło. Odwracaliśmy uwagę.
    I znowu zaczęła jakoś tydzień temu (ma 10,5 mies). W sytuacjach jak wie, ze wychodzimy np zamykam ja do kojca i ona zaczyna sie kręcić. I jak podjeżdżamy pod dom - widzi auto i kręcenie. jak krzyknę w domu na dziecko np.
    Wcześniej tego nie było, skakała, cieszyła się. Wiec nie z nudów, nie dla zabawy tylko emocje.
    I powiedz mi co wtedy robiłaś? Karciłeś czy odwracałaś czymś innym uwagę?
    Boję sie, że np jak ona się kręci, ja zaproponuje zabawę - to ona potraktuje to jako nagrodę za kręcenie :(
    Nie wiem co robić :(

    OdpowiedzUsuń