środa, 1 kwietnia 2015

Ścieram kurze, czyli mała aktualizacja.

Blog zarósł grubą warstwą, wstyd przyznać, ale nic to - spróbujemy zrobić trochę porządku, rozsunąć kotary i wpuścić trochę światła ;)

Z końcem stycznia minął rok odkąd los zesłał nam diablę zwane Ravenem. W połowie marca zagościliśmy u Małego Białego i jego Pańciostwa na weekend (relację można przeczytać O TU) i w tym też czasie stuknęła piąta (!!!) rocznica przybycia Panny Zuzanny do mojego domu. 

Jako, że ludzka pamięć jest ulotna, to znowu będzie nuda i zapiski osobiste - po konkretniejszą notkę zapraszamy w niedalekim terminie ;) ale za to przepiękne zdjęcia w dzisiejszej notce sponsoruje Pańcia Jaxa :D

Turu, turu, turu, turu, bonanzaaaaa...



Dziewczyny są praktycznie dotarte. Nie ma krwawych batalii, od czasu do czasu zdarzają się drobne nieporozumienia, które jestem w stanie przerwać głosem. Żarcie ani zabawki nie są powodem do spięć - dziewczyny jedzą łeb w łeb, część zabawek gumowych mają dostępnych cały czas. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że Raven woli zabawki a Zu żarcie. 

Piłkujemy razem, głównie przy pomocy FANTASTYCZNEJ wyrzutni z Chuckit!, czasem tylko unieruchamiam tę większą glizdę, żeby Zuz tez mógł sobie bezstresowo połapać piłę.


Tato, rzuć, rzuć, rzuć!


Zuz przypomina sobie pilnie program obidjensowy...

Stóóóóóóój!

Jezus, matka, weź mnie już zwolnij, bo się krzywię!



Waruj najgorsze! Trawa zimna! Mejdej!


Raven pilnie natomiast pracuje nad odburaczaniem się względem obcych ludzi...

Jezus, matka, słyszę intruza, normalnie idzie tu na NASZĄ ŁĄCZKĘ [w końcu jesteśmy tu już od kwadransa], czaisz to?

Tak bardzo, BARDZO chciałabym napyszczyć na tego pana z tyłu :( ale nie mogę...


... oraz pozował przez chwilę do zdjęć rozbieranych :D

Hej, jestem goła!

Królowa jest tylko jedna, jak wiadomo, ale przez życie ze smarkiem stała się bardzo tolerancyjna na różne durnowate pomysły młodocianych. Ryru natomiast ma kłopociki z obroną zasobów (moja klatka, moja piłka, moja Zuza, MÓJ PAŃCIO) ale tylko wobec psów spoza stada - Zu może jej coś podwędzić i nie powoduje to specjalnego sprzeciwu młodej. Zabawne jest to, że Raven może uwalić się na Zuzie z gracją worka kartofli i Zu co najwyżej westchnie nad swym ciężkim losem, ale gdy tylko Zu założy na Raven nóżkę czy położy się centymetr zbyt blisko to słychać oburzone ARRRGGH i młoda ucieka w podskokach z łóżka czy posłania. 

Raven ma kretyńską skłonność do narzucania swojej obecności innym psom - bywało, że łaziła za Małym Białym i szukała zaczepki. Znalazła ją w końcu, kiedy terierek stwierdził, że przeholowała i zawisł jej na mordzie z piekielnym jazgotem, jednak cała akcja trwała parę sekund i równie szybko została wygaszona. Zastanawiam się, czy wynika to ze słabego socjalu młodej z psami w warunkach zamkniętych pomieszczeń czy po prostu z jej charakteru. Na dworze potrafi ładnie bawić się z psem swojej wielkości a nawet mniejszym, ostatnio rozczuliła mnie, płożąc się przed kilogramowym yorczkiem i bardzo delikatnie zachęcając go do zabawy. Większe psy napawają ją niepokojem, ale też daje radę. 

Zu jak to Zu - nadal (o dziwo, co nie?) nie jest zainteresowana wchodzeniem w interakcje z osobnikami swojego gatunku, gdy tylko ma możliwość to po prostu sobie idzie, a gdy ktoś jest bardzo namolny to delikatnie daje mu do zrozumienia, żeby wypier... oddalił się prędko w podskokach. Po zmianie leków nasercowych i uważnym pilnowaniu diety a zachowaniu aktywnego trybu życia (Zu NIE DA SIĘ położyć na kanapie, bo zaczyna jej bić na beret), jej instynkt spożywczy wzmógł się do takich rozmiarów, że jeśli chcę na spacerze zrobić cokolwiek innego niż jej ciągłe pilnowanie to zakładam jej po prostu fizjologa i cześć. 

A na zakończenie będzie cukierkowo i tęczowo. Mimo małych zgrzytów, burknięć, wyrywania sobie wzajemnie różnych dóbr rzeczowych, ciągnięcia za ogon (wiadomo, kto kogo), podwojonej pracy nad zachowaniami niepożądanymi, konieczności bycia elastycznym w szkoleniu tych głąbów jak gumka w majtkach bulimiczki, czasem udaje mi się zastać szanowne panie w pozie dwóch przytulonych kulek wśród sterty kocyków i poduszek na kanapie i tak sobie myślę, że już nigdy nie chciałabym mieć psa jedynaka...


7 komentarzy:

  1. Raven ma boską figurę, aż napatrzeć się nie mogę ;)
    A królowa to wiadomo, jest tylko jedna, róż jej mega pasuje :D

    Wesoło masz z tymi dwiema kobietami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, miałyśmy trochę problem, bo po cieczce miała ciążę urojoną i przybrała wymiary dorodnej foki, ale udało się psa doprowadzić do porządku :)

      To prawda, nie narzekam na nudę ;)

      Usuń
  2. 1. Kocham Twój styl pisania, podajesz informacje opakowane w taką dawkę poczucia humoru, któa sprawia, że choćby był to esej na 6000 słów to ja go PRZECZYTAM. I to z PRZYJEMNOŚCIĄ.
    Ilość takich blogów mogę policzyć na palcach jednej ręki :D
    2. Zazdroszczę Ci dwóch psów :C
    3. Jak nauczyłaś Raven nie pyskować na intruzów? Misza załącza tryb karetki (AUAUAIOIOIOIOIOUUUUHAUHUHUAUUAUUA) jak ktoś obcy podchodzi do JEJ grupy psów(uj z tym, że się z nimi nie bawi, grupa jest JEJ) albo właśnie na jej łączki i inne miejscówki :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Dziękuję, trochę się zawstydziłam.
      2. Ja się potwornie bałam wziąć drugiego psa! Zwłaszcza, że wiadomo, jaka jest Zu... a okazało się, że to jedna z najlepszych decyzji mojego życia ;)
      3. Gówniarz zaczął respektować wreszcie hasło NIE - a potem to różnie, albo ją wołam do siebie, żeby mieć bezpośrednią kontrolę, albo ją czymś zajmuję. W zasadzie i tak początki pracy nad buraczeniem się były straszne, ale o tym szerzej w kolejnej notce już niebawem :)

      Usuń
    2. 1. :D
      2. Ja dopóki nie znajdę pracy i nie kupię auta(nie to, że się poddaję w kwestii autobusów, tramwajów i pociągów, ale na litość boską, czasami chciałabym gdzieś pojechać. :D) to niczego nie przygarniam. :D Ale korci mnie strasznie, bo nawet taka wredna małpa jak Misza potrafi się ogarnąć przy drugim psie :D
      3. czekam z niecierpliwością! :D

      Usuń
  3. Raven ma boską linię! Co to za obroża? Nie widziałam takiej, wygląda ciekawie.

    Pisz częściej, bo już z 10 razy przeczytałam całego Twojego bloga - uwielbiam Twój sposób pisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować. Obroża od Gadżeciaków z alkantary z haftowanym imieniem i numerami do nas - jest genialna i uwielbiam ją. Jedynie szkoda, że nie mają opcji z półzaciskami łańcuszkowymi.

      Postaram się poprawić i dzięki za miłe słowa ;)

      Usuń